Synko mój ma etap misiowy...
pojawił się nagle pewnego poranka na pozór podobnego do każdego innego, a jednak...
fascynacja pozostaje niezmienną... więc podążając za tym...
pojawiają się jak grzyby po deszczu...
mają oto (oko)
mają bubu (brzuch)
śpiewają
przytulają się
a gdy jest ciężko można nimi rzucać bez uszczerbku...
przedstawiam więc:
od lewej: Herman, Helenka, Mieszko i Teodor
Alez one sa kochane!!! A to wszystko reka szyte? Cudowne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!!
Jola
Jestem pełna podziwu - są one słodkie i sama chciałabym takiego słodziaka (a tak nawiasy mówiąc,kiedy znajdujesz czas na szycie tych misiaczków?). Pozdrawiam i całuję mocno.Trochę zasmarkana babcia
OdpowiedzUsuń